Falafele, że "mucha nie siada"
Nie uwierzycie, ale to moje pierwsze falafele w życiu! Gdy pół roku temu nie byłam jeszcze wege, w ogóle nie były one na mojej liście ciekawych potraw do zrobienia. Tak, próbowałam je wielokrotnie, ale z reguły sposób doprawienia pozostawiał sporo do życzenia. Teraz jednak zapragnęłam zjeść je w tortilli razowej z warzywami, a przy okazji sprawdziły się na ognisku. No i powiem Wam, ze nawet mój Włodziu je pochwalił ;) A pochwała w jego ustach często się nie zdarza :)
SKŁADNIKI:
na około 25 małych falafelków
→ 400 g suchej cieciorki
→ 2 łyżeczki soli himalajskiej
→ cebula
→ 3 ząbki czosnku
→ pęczek natki pietruszki
→ łyżeczka sody
→ łyżeczka mielonego pieprzu
→ łyżeczka kuminu
→ po 1/3 łyżeczki cynamonu, gałki muszkatołowej, imbiru (świeżego lub suszonego), opcjonalnie kardamon i kolendra
WYKONANIE
Ciecierzycę zalać dużą ilością wody na noc. Rano odcedzamy i blendujemy (nie na bardzo gładką masę), cieciorkę z przyprawami, cebulą, czosnkiem i natką pietruszki. Mokrymi dłońmi formujemy nieduże kuleczki. Rozgrzewamy około szklanki do dwóch oleju na dużej i dość głębokiej patelni. Smażymy nasze falafelki po kilka minut z każde strony. Wyjmujemy i odsączamy z oleju na ręczniku kuchennym.
🧅SMACZNEGO🧅
Komentarze
Prześlij komentarz